Minął rok odkąd na świecie pojawił się mój synek. Nie będę ściemniał, to był naprawdę ciężki rok dla mnie. Ale zarówno bardzo szczęśliwy. Kto ma dziecko ten wie :) Powiem szczerze, że bałem się tego jak na moją psychikę i trading wpłynie na początek świadomość tego, że będę miał dziecko.
Już sam fakt pojawienia się dzieciaka, zmienił w mojej głowie to, że stałem się o niebo bardziej odpowiedzialny. A to pociągnęło za sobą pewną zmianę awersji do ryzyka w pierwszym okresie od pojawienia się malucha na świecie.
W tym artykule znajdziesz zbiór moich przemyśleń. Ale nie tylko. Zagadałem do kilku znajomych traderów (którzy na rynku siedzą od lat, dla których trading jak dla mnie był lub nadal jest głównym źródłem utrzymania). Masz w planie dzieciaka i jakieś wahania w głowie - przeczytaj. Spotkałem się z wieloma osobami, które nie potrafiły poradzić sobie w relacji z kobietą, bo wpływało to na nich, na trading, na czas jaki mogły poświęcić drugiej osobie itp. Zostawał części z nich tylko trading. Dla mnie to akurat smutne, bo takiej sytuacji sobie nie wyobrażam. Z dzieckiem było podobnie. Diametralnie zmienia priorytety w życiu. I to na dobre :)
Trzech moich kolegów Piotrek, Adam oraz Krzysiek - postanowili podzielić się ze mna również ich przemyśleniami. Każdego z nich poznałem kilka lat temu, gdy zacząłem organizować konferencję DayTrader Event. Trzymamy się do dziś, co mnie cieszy :) Poniżej znajdziesz moje komentarze odnośnie poszczególnych kwestii, wraz z wypowiedziami moich kolegów traderów.
Ten tekst w mocnym stopniu oddaje zmiany, jakie zmiany pojawiają się u tradera zarabiającego latami. Sądzę, że jeżeli startujesz dopiero i uczysz się tradingu, może to wyglądać zupełnie inaczej. Czy łatwiej czy trudniej - nie wiem. Czasami start i próby w trudniejszych warunkach zakończone powodzeniem są lepsze. Jak na przykład z nauką jazdy samochodem w zimie :)
Zdałem sobie sprawę już dawno temu, że zupełnie inaczej podchodziłem do ryzyka gdy miałem 15 czy 20 lat. W przypadku wypraw w różne strony świata nadal wszystko lubię organizować sam. Adrenalina, trochę ryzyka - to mi się bardziej podoba, niż nudne wycieczki z biur podróży w miejsca typowo turystyczne. To nie zmieniło się do dzisiaj.
Z ryzykiem w tradingu, moje podejście zmieniało się na przestrzeni lat, aż doszedłem do pewnego momentu, który utrzymywał się w ostatnim czasie. Gdy zaczynałem w tradingu, było mi tak naprawdę wszystko obojętne - bo postawiłem wszystko na jedną kartę. Albo się uda albo to nie jest pisany dla mnie kierunek rozwoju. W ostatnich 3-4 latach, nic nie zmieniłem jeżeli chodzi o zarządzanie pozycjami, ryzyko. Gdy pojawiło się na świecie moje dziecko, nie ani nie zmieniłem stylu grania, ani wielkości pozycji, ani podejścia do stop lossów. Jednak również odsunąłem w czasie planowane przeze mnie zmiany, które od 2016 wdrażam w tradingu.
W zeszłym roku potrzeba mi było w głowie stabilności. Pomimo tego, że trading co nieco już dał i mam za co żyć przez długie lata, lubię gdy przynosi mi on regularne zyski. Dlatego też miniony rok, był dla mnie okresem w którym (pomimo tego iż trejdowałem w nim najkrócej w swojej historii tradingowej) postawiłem na utrzymanie stabilności, by moja głowa dobrze funkcjonowała i emocje nie wpływały znacząco na trading. Emocji pod dostatkiem miałem w domu :)
Jak to wyglądało w poszczególnych okresach, czyli przed narodzinami, w pierwszym okresie po narodzinach oraz minimum rok po pojawieniu się dziecka na świecie
Ja: Przed narodzinami grałem jak zawsze, mimo że emocje już mną szargały. W końcu to jedno z najważniejszych dla mnie wydarzeń w życiu. Po narodzinach zrobiłem sobie porządna przerwę. Trejdowałem sporadycznie w pierwszych kilku miesiącach. Po tym czasie starałem się już wrócić do normalnego trybu. Po roku od narodzin, postanowiłem wprowadzić mocniejsze zmiany do tradingu.
Piotrek: Przed narodzinami również nie poczułem żadnej zmiany. Grałem swoje. Gdy dziecko pojawiło się na świecie, poczułem pewne zakłopotanie oraz mętlik psychiczny, który spowodował znaczne obniżenie wyników. Gdy minął rok, sytuacja w domu się ustabilizowała. Odnalazłem balans pomiędzy życiem domowym oraz tradingiem. Po trudnościach trading będzie tylko stabilniejszy.
Adam: Tak odkąd dowiedziałem się że będę ojcem moje wyniki się pogorszyły, zacząłem popełniać podstawowe błędy, nie byłem w stanie stosować odpowiednich stop lossów, a pozycje zyskowne zamykałem zdecydowanie za szybko. Po jakimś czasie stwierdziłem, że czas zrobić sobie przerwę, stanąć na nogi, zdystansować się do tradingu. Teraz dwa lata po narodzinach córki, staram się wrócić, pierwszym moim krokiem jest odbudowanie pewności siebie.
Krzysiek: Trading w okresie przed narodzinami pozostał bez zmian. Po zrobiłem sobie miesiąc wolnego. Myśli powędrowały w przygotowaniu pokoju dla nowego członka rodziny. Była zbyt duża chęć by być przy rodzince w pierwsze dni, załatwić wszystkie dokumenty itp. a dodatkowo kilka dni pępkowego ;). To nie sprzyjało tradingowi.
Zmiana awersji do ryzyka
Tak jak zaznaczyłem powyżej. W moim przypadku z awersją do ryzyka nie zmieniło się nic. Po roku natomiast od narodzin, gdy poczułem napływ sił, większa liczbę czasu, a i snu jest trochę więcej - postanowiłem z mocnym kopem wprowadzić duże zmiany w graniu. Pisałem o nich na początku tego roku, więc tutaj nie będę powtarzał się jakie. Z pewnością jednak wpłyną, a może inaczej - już wpływają na zwiększenie ryzyka w tradingu. Większe pozycje, inne zagrania itp.
W pierwszym roku, postawiłem na stabilność. O wiele spokojniej trejdowało mi się, gdy powoli w miesiącu budowałem wynik, nie kozaczyłem na rynku. Z pewnością też bardziej trzymałem się swoich zasad o cięciu strat. Takie głupie myślenie - właśnie straciłem w jednej transakcji zapas na pół roku pieluch hehe ;) swoje to robiło ;)
Jak wyglądało to u moich kumpli?
Piotrek: Myślałem, że awersje do ryzyka mam na takim samym poziomie. Jednak z tyłu głowy pozostawała myśl, że trzeba zabezpieczyć dziecku przyszłość. To chyba wpłynęło, że chciałem zarabiać w jakiś sposób więcej - niestety bez odpowiedniego przygotowania spowodowało to tylko większe straty
Adam: Moja awersja bardzo się zwiększyła, w momencie jak tylko dotarło do mnie, że nie jestem już tylko odpowiedzialny za siebie ale również za tego małego człowieka, który wkrótce pojawi się w moim życiu. To stało się przyczyną tego, że mój rachunek powoli topniał.
Krzysiek: Nie zauważyłem różnicy.
Jak pojawienie się dziecka wpłynęło na poziom przygotowania do sesji
To była dla mnie największa "bolączka", że tak to nazwę. W zależności od okresu w kwartale - zwykle jestem w biurze od 12:30 - 13:00 aby dobrze przygotować się do sesji. Jednak mój synek postanowił w nocy dawać czadu ;) także pierwsze pół roku było rewelacyjnie jak się ciągiem udało przespać 2-3h, a w skali całej nocy 4-6 :) Wiem, dla kogoś może to śmieszne. Ja mimo wszystko przyzwyczajony byłem do tego że ide spać 23-2 w nocy, ale śpię i 10-12 godzin. To nagłe cięcie było dla mnie odczuwalne.
Uzmysłowiło mi to, ile ja czasu na spanie traciłem, zamiast porobić mnóstwo fajnych rzeczy. Teraz każde wolne 30 minut rano gdy maluch zaśnie, mam z góry zaplanowane co zrobię. Ile godzin zmarnowałem kiedyś :) tego się nie da policzyć, a dopiero po czasie sobie uzmysłowiłem.
W związku z tym, nie byłem już też taki punktualny, zamiast na 13 w biurze zdarzało się mi pojawiać dopiero 14:30-15:00. To mocno wpływało na czas jaki mogłem przeznaczyć na lepsze przygotowanie do sesji, przygotowanie sygnałów, zmian w filtrach itp. Inna kwestia to taka, że zacząłem do biura chodzić zmęczony i fizycznie i psychicznie. To bywa naprawdę destrukcyjne. Mój plus taki, że gdy potrzebowałem przerwy to po prostu nie grałem. Dla pracujących na etacie, nie ma jednak takich możliwości. Szacun!
Jak wyglądało to u moich kumpli?
Piotrek: Przygotowanie do sesji, zarówno techniczne jak i psychiczne spadło na ostatni plan. Myślałem, że usiądę przed kompem, zagram parę trejdów i uda się coś ugrać. Tak "uda się coś ugrać" dobrze to opisuje.
Adam: Starałem się coraz bardziej, pracowałem coraz dłużej i więcej. Nie starczało mi czasu na nic innego, coraz bardziej przejmowałem się coraz bardziej i czułem coraz większą presję. To doprowadziło do tego, że wpadłem w pętle negatywnych emocji, nie mogłem złapać dystansu, było coraz gorzej. Ponad to byłem skupiony tylko na tradingu zaniedbując inne ważne dla mnie sprawy.
Krzysiek: Tak. Stanowczo mniej czasu przed pracą. Problem z wygospodarowaniem np. 2 godzin totalnego wycięcia ze spraw codziennych. Przy dziecku to nie jest możliwe.
Jak pojawienie się dziecka wpłynęło na poziom koncentracji w trakcie sesji
Koncentracja w tradingu jest kluczem. Takie jest moje zdanie. Gdy moje myśli gdzieś uciekają często uciekają mi dobre sygnały lub po prostu siedzę bezmyślnie przed monitorami. Dlatego też w pierwszych 3 miesiącach trejdowałem bardzo mało.
Przez pierwszy kwartał z żoną mało spaliśmy nasz maluch stwierdził, że jego ulubiona pora do działania to noc, poza tym były problemy z karmieniem itp. Kto przeszedł to, ten wie że nie ma lekko ;) Po tym okresie było coraz lepiej, zmieniłem nawyk spania 10 godzinnego na 5-6. I zaczęło być ok. Powiem, że odczułem jak cholernie ciężką pracą (taa pracą) jest zajmowanie się dzieckiem gdy moja żona wróciła do pracy po macierzyńskim. Maluch zaczął chorować więc ja od rana z synkiem, gdy żona wracała można powiedzieć że jechałem na drugi etat do biura trejdować. I w sumie zamiast trejdować to mi się spać chciało. Dlatego z miłą chęcią podpiszę petycje by kobiety otrzymywały normalne wynagrodzenie za opiekę nad dzieckiem :))
Przestałem również trejdować gdy cokolwiek u synka było nie tak. Straszny ojciec panikarz ze mnie wyszło że jest... no ale cóż ;) Jednak gdy coś poważniej w głowie siedzi to i nie ma szans się skupić na tradingu. Wolałem posiedzieć w domu.
Jak wyglądało to u moich kumpli?
Piotrek: Musiałby chyba upłynąć z rok czasu zanim udało mi się rozgraniczyć pracę a dom. Wiadomo, zdarzają się momenty, że dom ważniejszy, ale wtedy należy trading całkowicie wyłączyć w tym momencie Przez okres roku czasu koncentracja podczas sesji była na minimalnym poziomie, o ile w ogóle była. Wtedy chcesz szybko i najlepiej dużo - jak się kończy - wiadomo. Po roku czasu mogę powiedzieć, że dostałem dobrą nauczkę jak ważna jest głowa w tradingu, jeżeli tylko wiesz że coś może Ci przeszkodzić w 100% przeanalizowaniu sytuacji na rynku - odłóż trejd na później.
Adam: Byłem skoncentrowany do czasu aż nie przeniosłem swojego biura do domu. Wtedy taka czynność jak koncentracja przestał istnieć :). To był gwóźdź do trumny.
Krzysiek: Bez zmian.
Krzysiek to jakiś robot ;)) (mój dopisek).
Jak zmieniły się wyniki
U mnie pozostało bez zmian. I to praktycznie co do dolara. Podzieliłem na koniec roku zyski przez liczbę sesji w których trejdowałem. Wynik wyszedł praktycznie identyczny jak w 2014. Z pewnością średnią podniósł bardzo dobry sierpień. Ale to też pokazuje, że postawiłem na stabilność i tego się trzymałem. Był okres, że pojawiła się u mnie spinka, że trzeba więcej, szybciej. Ale szybko mi minęło.
Jak wyglądało to u moich kumpli?
Piotrek: Przed narodzinami było ok. W pierwszym roku po narodzinach wyniki zaczęły systematycznie spadać. To był też efekt zmiany strategii tradingowej. Uczulam więc wszystkich. Jeżeli chcesz wprowadzić totalne zmiany w swoim tradingu, wybierz okres kiedy będziesz w stanie w pełni je kontrolować i analizować. Po roku odzyskałem równowagę między tradingiem, a domem. Mam znowu odpowiednie nastawienie psychiczne jak i lepszą koncentrację podczas tradingu. Powoli zaczynam wracać na poziom sprzed narodzin.
Adam: W okresie przed i po narodzinach przestałem zarabiać, moje wyniki zatrzymały się w miejscu, a opłaty związane z tradingiem, powoli zżerały mój depozyt. Teraz dwa lata po narodzinach, zaczynam swoją przygodę na nowo z nowymi pomysłami z nowym podejściem ale co najważniejsze wypoczęty i zdystansowany, mam nadzieję, że uda mi się wrócić do zyskownego tradingu.
Krzysiek: Póki co zbyt krótki okres bym się mógł tutaj wypowiedzieć.
Czas i siły na trading w trakcie sesji
Pominę pierwszy okres. Napisałem już o tym dwukrotnie powyżej. Od kwietnia do sierpnia trejdowałem na ostro, z małymi przerwami. Po tym czasie poczułem naprawdę wielkie wypalenie. To był dla mnie kopniak do tego by zmienić coś w swoim graniu, bym znowu się nim cieszył. Ale był to również znak, że muszę odpocząć i ostatni kwartał 2015 upłynął mi pod znakiem większej ilości dni wolnych. Mój rozkład dnia sesyjnego zaczyna się od 13, a kończy różnie, ale maksymalnie 22:20. Bywały sesję, że o 17 czy 20 nie miałem już nawet sił patrzeć. Tylko spać :) Stąd moja decyzja o tym, by nieco zmienić trading - mniej transakcji, ale bardziej efektywne.
Jak wyglądało to u moich kumpli?
Piotrek: Stanowczo wpłynęło. Masz mniej sił, mniej czasu. Możliwości również mniej, dlatego skupienie w 100% musi już towarzyszyć w momencie siadania przed platformą.
Adam: W tym miejscu bardzo wspierała mnie moja narzeczona, obecnie już żona. To ona przejęła większość obowiązków domowych, z resztę robi to nadal. Za co chciałbym jej bardzo podziękować. Wsparcie bliskiej osoby w tym trudnych chwilach jest niezbędne. Jest to moment w którym twoje życie przewraca się do góry nogami, więc twój czas na trading i twoje siły mogą drastycznie spaść.
Krzysiek: Tak. Przy cięższych dniach lub nocach trudniej utrzymać koncentrację przez cały dzień.
Kilka słów refleksji :)
Nawet nie zastanawiaj się czy warto mieć dziecko, czy może jeszcze poczekać, że to nie ten moment. Nigdy nie jest to ten moment. Zawsze może być lepiej :) Ale uwierz mi, nawet po totalnie spieprzonej sesji, gdy wracam zły, a spojrzę na mojego synka - to wszystko mija w jedną chwilę. Priorytety uległy u mnie wielkiemu przetasowaniu. Dzieciak to wielka odpowiedzialność, ale i wielkie szczęście. Nic, nawet najlepsze sesje tradingowe tego nie zmienią :) Ze swojej strony polecam Ci, jeżeli trejdujesz z domu abyś tylko zaczął to robić w biurze. Byś oddzielił dom od pracy, szczególnie gdy pojawi się dziecko. Widzę po swoich znajomych jaki duży stanowiło to u nich problem.
Jak wyglądało to u moich kumpli?
Piotrek: Nie udawaj, że jesteś w stanie wszystko ogarnąć ;) Rozdziel trading i dom (roztargana głowa nie sprzyja dobrym trejdom). Wspieraj matkę dziecka, jak ona jeszcze nie będzie w formie to nie potrejdujesz. Rób taką kasę, żeby mogła siedzieć w domu z dzieckiem 24h, o ile jej to pasuje ;)
W zasadzie z rana na spokojnie można pełnić rolę ojca, a popołudniu zająć się swoją pracą. Kiedy żona idzie do pracy na popołudnie to musowo zatrudnić jakąś nianię, a najlepiej jak jest jakaś babcia w pobliżu, która może zająć się pociechą. Niestety nie bardzo funkcjonują żłobki w godzinach 14.00-22.00
Adam: U mnie największa zmiana zaszła w mojej głowie, nie mogłem sobie poradzić z presją jaką sam na siebie narzuciłem kasa, kasa, kasa. Dlatego według mnie najlepszą radą dla przyszłych ojców jest żeby wrzucić na luz i robić dalej swoje no i przede wszystkim zachować zdrową równowagę między życiem rodzinnym, a tradingiem.
Tutaj ponownie bardzo ważną rolę odgrywa moja żona, która zajmuje się naszym dzieckiem 24 godziny na dobę, można by powiedzieć że ja jej tylko od czasu do czasu pomagam, Tak naprawdę jestem ojcem na pół etatu i nie zmieni się to dopóki nie ustabilizuje swoich wyników. Z drugiej strony córka jest osobą, która przede wszystkim motywuje mnie do ciężkiej pracy, a jej uśmiech wynagradza mi wszystkie trudności. A trading jest zajęciem, które w przyszłości pozwoli mi spędzać jak najwięcej czas tylko z rodziną.
Krzysiek: Let's do it :) ale serio każdy musi sam doświadczyć. Każdy podchodzi do tematu inaczej podobnie jak do ryzyka.
Bywają problemy natury technicznej... drastycznie skurczyła się doba ;).
A jak jest u Was? Domyślam się, że wielu czytelników ma ten okres dawno za sobą. A może u niektórych właśnie się zaczyna :)